Gichin Funakoshi
(ur. 1868 w Shuri, Okinawa, zm. 14 listopada 1957), wybitny japoński mistrz karate. Pod jego okiem pobierali nauki tacy mistrzowie jak: Hironori Otsuka (wado-ryu), Masutatsu Oyama (kyokushin) czy Hidetaka Nishiyama (karate tradycyjne).
W historii japońskich sztuk walki był pierwszym człowiekiem, który wprowadził nazwę karate na określenie sztuki walki bez broni. To właśnie dzięki jemu karate stało się ogromnie popularne na całym świecie. Nauki pobierał u mistrzów Anko Azato i Anko Itosu.
W 1921 na stałe wyjechał z Okinawy do Japonii i tu rozwijał sztuki walki. Jako pierwszy człowiek na świecie otrzymał oficjalny stopień mistrzowski 1 dan - 12 kwietnia 1924. W 1936 po wieloletniej pracy nad propagowaniem sztuki walki, czy to w formie pokazów czy wydawaniu książek, Społeczny Komitet Wspierający Karate ofiarował mistrzowi budynek, w którym założył pierwsze oficjalne dojo, czyli miejsce do ćwiczeń. Ku zdziwieniu mistrza nad salą pojawiła się nazwa Shotokan (świątynia sosnowej fali), gdyż samego Funakoshiego nazywano Shoto, zaś Kan znaczy budynek. I tak już przyjęła się nazwa stylu i zarazem Szkoły Karate-do Shotokan, chociaż sam mistrz nie był tym faktem zachwycony, gdyż twierdził, że karate jest jedno, a dzielenie je na poszczególne style jest zwykłym wypaczeniem.
Mistrz Funakoshi nieustannie powtarzał, iż podstawowym celem treningu karate jest podsycanie w sobie ducha pokory, najważniejszej ze wszystkich postaw człowieka. "Nie wystarczy walczyć jak lew, lecz należy zawsze i bez wyjątku opowiadać się po stronie sprawiedliwości".
Koniec XIX wieku był bardzo trudnym okresem dla Japonii. Ogólna nędza i zubożenie materialne było na porządku dziennym. Pewnego dnia cierpiący biedę Funakoshi wracał do czekającej w domu żony, niosąc ciasteczka, które udało mu się kupić po tygodniu ciężkiej pracy. Wieczorem wybrał się w podróż. Nagle drogę zastąpili mu rabusie. Rozczarowali się tym, że ich łupem padnie zaledwie kilka ciasteczek. Lecz cóż, dobre i to. Mistrz oddał im je bez wahania, pozdrawiając ich na drogę.
Jako ekspert sztuk walk, mógł bez żadnej trudności poradzić sobie z rabusiami. Mimo to z wielką pokorą i szacunkiem potraktował napastników. Po powrocie opowiedział przygodę dwóm mistrzom u których pobierał nauki. Co w takim razie zaniosłeś żonie? - zapytał jeden z nich. Na to Funakoshi odpowiedział: Skoro bez sprzeciwu oddałem rabusiom ciasteczka, żonie przyniosłem serce przepełnione modlitwą. Nauczyciele nie mogli ukryć swej wielkiej radości. Jeden zaś z nich wykrzyknął: Wreszcie zrozumiałeś na czym polega karate!
Funakoshi zawsze twierdził, iż "karate to przede wszystkim unikanie przemocy". "Trenujcie po to, żebyście byli słabi", "zwycięstwo w pojedynku o nieistotne sprawy jest głupotą!", "uderzyć człowieka za to, że jest głupcem, oto dopiero głupota!". Był niezwyciężonym mistrzem, propagował aktywnie karate do końca swych dni, będąc niesłychanie sprawny fizycznie.
Sprawy moralne zawsze stały u niego przed nauką techniki. I taką postawę zaszczepiał swoim uczniom. Tylko raz w życiu w wieku 80 lat, obezwładnił uzbrojonego rabusia ulicznego. Jednak do końca swych dni, nie mógł sobie tego postępku wybaczyć, gdyż tak bardzo odbiegał od głoszonych przez niego poglądów.
Warto również przytoczyć wspomnienia jednego z jego uczniów - Hirokazy Kanazawy - będącego świadectwem wielkiego ducha mistrza: "(...) Pewnego dnia zaobserwowałem, że mistrz Funakoshi wychodząc z taksówki, którą przyjechał na trening, robił to bardzo wolno, jakby umęczony. Pomyślałem wówczas - biedny człowiek! - jakiż on stary... Ale za chwilę, kiedy atakował, nie było możliwości obrony.
Był szybki jak błyskawica. Pewego razu, kiedy wspólnie trenowaliśmy, odwrócił się szybko i
Rzekł do mnie:
* - O czym myślisz, Hirokazu?
* - O niczym specjalnym, mistrzu - odpowiedziałem nieco zażenowany.
* - Ależ tak, tak, ty myślisz o czymś! - Funakoshi nie ustępował.
* - Nie, zapewniam pana!
Nie mogłem mu powiedzieć, o czym myślałem,
a on patrząc mi w oczy, rzekł z uśmiechem na ustach:
* - Pomyślałeś, że jeżeli byś mnie zaatakował, to nie zdążyłbym się obronić. Mylisz się, mój synu!
Miałem wtedy uczucie, że on czyta w moich myślach jak w książce. To wrażenie było tak mocne, że nie byłem w stanie zadać mu żadnego pytania. Tak jak wszyscy wielcy mistrzowie potrafił dzięki medytacjom wyzwolić w sobie jakieś pozaziemskie zdolności. I nie mam wątpliwości, że gdyby chciał, zaatakowałby mnie przed początkiem mojego ataku.(...)"
Mistrz Funakoshi zmarł 14 listopada 1957. Karate ni sente nashi ("Karate nie jest sztuką agresji") - taki napis widnieje na obelisku w świątyni Enkaku-ji poświęconej pamięci twórcy współczesnego karate.